czwartek, 17 kwietnia 2014

Przedświąteczny miks ;)


Długo mnie tu nie było. Nie znaczy to jednak, że wieje u mnie nudą. Nic z tych rzeczy. Działo się i to całkiem sporo ;)
Po moim pierwszym ultra biegu niby wszystko wróciło do normy. Intensywne kąpiele w solance trzy dni pod rząd postawiły mnie na nogi. Poczułem się na tyle pewnie, że kolejny tydzień trenowałem jak gdyby nigdy nic. Aż do pierwszego bólu kolana... Tylko głupiec mógł pomyśleć, że taki skrajnie bezsensowny wyczyn obejdzie się bez konsekwencji. Kolano zaczęło boleć na długim wybieganiu, ból nie minął na kolejnym treningu, co więcej, na następnym jeszcze się nasilił. Dopiero w momencie gdy musiałem przerwac trening dotarło do mnie, że odwrotu nie ma i trzeba przełknąć tą gorzką pigułkę. Kilka dni odpoczynku, własna diagnoza - najbardziej pasowało mi to na ITBS. Zespół pasma  biodrowo-piszczelowego. Odciążenie kolana, ćwiczenia rozciagające + automasaż. Do tego lód i maść przeciwzapalna. Zbliżał się jednak półmaraton, obiecałem koledze, że pobiegniemy razem - słowa dotrzymałem. Choć nie obyło się bez przygód.

zdj. WejherRun


Zdjęcie nie mojego autorstwa, ale swoją statuetkę mam w Gdańsku, a piszę to będąc na cieplutkim Południu :D

Tak przy okazji to bieganie jest fajne, zwłaszcza przed zawodami. Codziennie można piec nowy biszkopt :D



No ale wracając do kolanka. Po półmaratonie jednak nie przeszło... Niespodzianka :p Na szczęście tydzień odpoczynku (dokładnie 5 dni) i kilka zabiegów krio na oddziale rehabilitacji, gdzie miałem akurat zajęcia, pozwoliły pozbyć się bólu. Przy okazji wizyty na tym oddziale potwierdziłem słuszność mojej diagnozy. ITBS jak w mordę strzelił, wiem zatem jak temu przeciwdziałać. Pozostaje tylko szukać przyczyn.

Po krótkiej analizie przyczyn nasuwa się kilka: a to buty już nie pierwszej nowości, a to inaczej ustawiam lewą stopę przy lądowaniu na ziemi (właśnie lewe kolano bolało), a to zmniejszyłem ilość treningów wzmacniających mięśnie stabilizujące kolano, a to nie wiadomo jak (:p) w miesiącu marcu przebiegłem o 90km więcej niż w miesiącu poprzednim. Do wyboru do koloru. Nie ma jednak tego złego, trzeba wyciągnąć wnioski i nie powielać błędów w przyszłości. Wymiar kary i tak był minimalny, bo mogło skończyć się gorzej.

Jeśli już jesteśmy przy nauce to muszę wspomnieć o wykładzie, w którym miałem przyjemność uczestniczyć. Meritum Bank zorganizował spotkanie na gdańskiej Oliwie z Radosławem Dudyczem. Nikomu go chyba nie trzeba przedstawiać. W dodatku okazał się bardzo w porządku człowiekiem, a ze spotkania wyniosłem masę cennych rad... i kilka fantów wygranych w konkursie. Pas będzie jak znalazł na Poniedziałkowy Bieg EMAUS na trasie Przeworsk - Jarosław.


Jedno z pytań konkursowych było na tyle łatwe (wzór na HR max), wystarczyło tylko jak najszybciej odpowiedzieć. Dobrze, że się wtedy udało, bo pozostałe pytania były poza moim zasięgiem.

Do rzeczy. Radek Dudycz mocno ostudził moją niedoświadczona głowę. On na pewno wie co mówi, wystarczy prześledzić jego karierę i wyniki. Oto kilka wyrwanych notatek z wykładu, które może komuś pomogą biegać mądrzej.

Maraton to wydatek energetyczny ok. 3tys. kcal.
średnio wydalamy podczas biegu 4 litry potu.
Zawodnik dobrze przygotowany do maratonu powinien mieć "w nogach" 1000km treningów na 1km biegu, czyli łącznie 42 000km!
Minimalny wiek to wg Radka 25lat i 1-3lat biegania przed maratońskim debiutem.
Zawodowcy debiutują w tych zawodach w wieku ok. 28lat, najlepsze wyniki osiągają w wieku 32-36lat.
Rekord życiowy pada u zawodowców między 5 a 10 startem w maratonie.

Kilka błędów, które zdarzają się debiutantom:
- Bieg "z marszu" czyli bez przygotowania - tak, są tacy
- zbyt długie i obciążające przygotowania - wszyscy wiemy, że można przedobrzyć
- brak startów kontrolnych i wyciągania z nich wniosków
- brak balansu między startami a treningami, czyli tzw. biegacz startujący co weekend, który nie ma czasu zrobić uczciwego treningu

Teraz jeszcze kilka miłych nowinek.
Nawiązałem współpracę z portalem Treningbiegacza.pl Do tej pory ukazały się na nim dwa moje artykuły, które można znaleźć na http://treningbiegacza.pl/author/michalkielbon Mam nadzieję że to początek ciekawej przygody.

Dostałem ostatnio do testów żele energetyczne Squeezy
http://skarpetykompresyjne.pl/squeezy-zel-energetyczny-o-smaku-malinowym-33g-p1160.html



A także odzież kompresyjną - koszulka i spodenki.
http://skarpetykompresyjne.pl/koszulka-biegowa-compressport-trail-shirt-p1043.html
http://skarpetykompresyjne.pl/spodnie-biegowe-compressport-trail-shorts-p1042.html

Gdy tylko pojawią się odpowiednie teksty podam linki do recenzji.

I to by było na tyle. Obecnie mam więcej czasu na trening, bo jest okres Świąteczny. Największy problem to nie nakładać zbyt dużych obciążeń treningowych. A kusi bardzo, bo czasu dużo i można korzystać z biegania, roweru, basenu, siłowni... Najważniejsze to jednak dobrze się bawić. Tego Wam i sobie życzę! Wesołych Świąt!

Alleluja!